Przejdź do głównej zawartości

Podsumowanie Czytelnicze- Lipiec

Lekko spóźnione, ale jest. Lipiec był miesiącem ambitnym, obfitym w lektury i dosyć różnorodny. Czytałam książki słabe, dobre, takie co się ciągnęły jak grudniowe wieczory i takie co przeczytałam za nim się obejrzałam.


Pierwsza książka została ukończona już 1 lipca (tak zapisuję daty kiedy, co zostało przeczytane) Jest to "Widząca" Olgi Gromyko pochodząca z cyklu "Rok Szczura" Nie zachwyciła mnie ta książka. Wzięłam ją z powodu, że pamiętam jak dobrze mi się czytało jej pozostałe książki  gdzie bohaterką była czarodziejka Wolha Redna. W tamtych książkach, akcja nie przynudzała, a humor był znakomity. Tutaj może sama historia o dziewczynce obdarzonej mocami, szczurze co szczurem nie jest, i nieletnim złodzieju mogłaby zaciekawić, ale zabrakło mi tego poczucia humoru, którego się spodziewałam. Chyba nie sięgnę niestety po drugi tom, prędzej będę czytać po raza kolejny o Wolsze (Jeny nie mam pojęcia jak odmienić to imię zakładam że podobnie do "wataha")


Kolejną książkę pożyczyłam od swojej babci. Akcja dzieje się w czasach młodości mojej mamy więc dla mnie to już pokolenie wstecz. Za minutę pierwsza miłość Hanny Ożogowskiej. Jest to krótka powiastka o tym jak miłość rozumieją dzieciaki mniej więcej 13-letnie. Wcale nie jestem dużo starsza ale mimo wszystko. Ciekawa podróż w czasie. Znowu zachwyt czymś tak oczywistym jak np. język. Szybko i lekko się czytało. Chyba głębszych przemyśleń na temat tej książki nie mam. Po prostu przyjemny rozluźniacz.


Rozpoczął się też maraton Wiedźmina. Czas Pogardy, Chrzest Ognia i Wieżę Jaskółki zaliczyłam. Zostały mi dwa ostatnie tomy i wtedy podsumuję. Tylko książki te czyta mi się jakoś ciężko. Wydaje mi się, że jest ot kwestia dziwnej czcionki. Coś z nią jest nie tak. Tylko ja nie za bardzo wiem co, ale czyta mi  się fizycznie ciężko.


"Dawca" Loisa Lowry`a była książką, która zmusiła mnie na zastanowieniu się na czym to świat stoi. Antyutopijna (moim zdaniem) powieść o ludziach którzy wyrzekli się kolorów, uczuć, inności i wspomnień, a na dodatek władza kieruje nawet tym kiedy dziecko dostanie pluszowego misia, a kiedy będzie trzeba go oddać (To straszne, bo mój miś cały czas u mnie siedzi na łóżku nawet kiedyś do zdjęć pozował :)) Polecam, książkę przeczytałam w jedno popołudnie i była warta poświęconego czasu! 

Edit: Dodając linki dowiedziałam się, że są kolejne części. Będę na nie polować ;)


Przeczytałam też dwie książki, które poleciła mi przyjaciółka. Pierwsza z nich to "Spotkajmy się w kawiarni" Jenny Colgan. Nie mam w zwyczaju czytać romansów, a ta książka bez wątpienia romansem jest, jednak ma jedną cechę, która zachęciła mnie do przeczytania tej książki. Pełna jest przepisów kulinarnych na różne słodkości! Jak wypróbuję któryś z przepisów to na pewno się pochwalę ;) a książka opowiada o nieszczęśliwej kobiecie  która próbuje się wybić z szarej masy ludzkości i utrzymać się z tego co można nazwać hobby. Co prawda jest to pieczenie ciastek, ale walkę o swoje zainteresowania można przenieść na każdą inną płaszczyznę dlatego bardzo zachęcam do przeczytania.


 Drugą książką od przyjaciółki jest zaś poradnik "Bóg nigdy nie mruga" Reginy Brett. No i tak. Miałam mieszane uczucia co do tej książki i chyba nadal mam, ponieważ ja problemów ogólnie nie mam a i nie za bardzo chętna jestem by ktoś wpajał mi swoje życiowe racje. ALE skoro wypożyczyłam to przeczytałam i... muszę przyznać, że nie jest to złe. "Lekcje" które przedstawia książka są felietonami, ponieważ lubię czytać felietony przypadło mi to do gustu i może gdybym czytała te artykuły w jakiejś gazecie (gdzie chyba pierwotnie były wydawane) nie byłoby takiego uczucia zdziwienia, które miałam cały czas czytając. Uważam, że każdy powinien spróbować czy mu odpowiada taka literatura. Ja zainteresowałam się pozostałymi książkami tej autorki, więc chyba mi się podobało jednak dalej tak mi jakoś dziwnie gdyż już zaczęłam czytać kolejną książkę.


Następne posty będą już robótkowe. Przez ten miesiąc coś tam się zrobiło ale trzeba uprać i wysuszyć, więc może być różnie. Koniecznie pochwalcie się w komentarzach co czytaliście w lipcu. :D

Komentarze

  1. Sporo udało Ci się przez miesiąc przeczytać ;) Wolhę Redną kiedyś czytałam ale nie całą, w sumie nie wiem czemu bo było nawet fajne. Wiedźmina czytałam z 15 lat temu i to nie po kolei więc obiecałam sobie że wrócę ale jakoś tyle jest do czytania ze się nie składa, pamiętam tylko że opowiadania mi się podobały z całej serii najbardziej a ostatni tom mnie wynudził.
    W lipcu skończyłam czytać serię o Żelaznym Druidzie Kevina Hearne'go i doszłam do wniosku ze autorowi skończyły się pomysły i to dobrze że następny tom będzie już ostatnim, trochę seria już zjada własny ogon, mimo że pomysł był dobry i pomieszanie przeróżnych mitologii dawało wiele możliwości. Poza tym połknęłam leżąc pod drzewam Szeptuchę Bereniki Miszczuk irytując się niesamowicie zakończeniem książki, które nie było zakończeniem historii jak tak można namieszać a później zostawić czytelnika w połowie opowieści? A w sierpniu póki co przeczytałam Panny i Wdowy czy też Wiek samotności (bo to prawie to samo mimo że różnie wydane i tylko koniec historii nieco inny) Marii Nurowskiej które nareszcie udało mi się dorwać w bibliotece i wciągnęło mnie na tyle, mimo oglądanego przed laty serialu, że zarwałam dwie noce ;) Teraz póki mam jeszcze wolne nadrabiam zaległe seriale. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo bo wakacje. To pierwsze na co się rzuciłam to książki :D Mnie wiedźmin zanudzi, bo pewien wredny człowiek zakończenie zdradził (podłe spoilery) Nie czytałam żadnej z tych pozycji które wymieniłaś, chociaż na Szeptuchę poluję, bo jeszcze u nas w bibliotece nie ma. A ja w sierpniu na razie nic nie przeczytałam. Jak na mnie to wręcz dziwne! Zaraz wygoogluję tytuły, które mi podałaś to może mnie zainteresuje :D

      Również pozdrawiam i dziękuję za tak cudownie długi komentarz ;)

      Usuń
    2. Po tym co tu widziałam że czytasz, myślę że Kroniki żelaznego druida powinny Ci się spodobać. Saga Nurowskiej o pannach i wdowach także (a pro po jak Ci idzie czytanie o ludziach lodu? Mam ogromny sentyment do tej serii czytanej swego czasu pod ławką z niecierpliwym wyczekiwaniem co miesiąc aż ukaże się nowy tom, a moja ulubiona 16-latka całe zeszłoroczne wakacje z tymi książeczkami spędziła więc saga mimo upływu lat się nie starzeje) I przepraszam że się tak rozpisałam ;)

      Usuń
    3. Za co Ty przepraszasz dziewczyno! Ja się właśnie bardzo cieszę, że kogoś zainteresowałam. Oba tytuły wylądowały na liście "Książki do przeczytania" czyli będę polować ;) A co do sagi o Ludziach Lodu to zatrzymałam się w kwietniu na 14 tomie, ponieważ Pani Polonistka wzywała do przeczytania Chłopów, a potem wpadłam w klimaty Sapkowskiego. Dobrze, że przypomniałaś! Trzeba do tego wrócić :D

      Usuń
  2. Wiedźmina nie polecam ciężko napisana i styl nieciekawy. Przeczytałam trzy strony i odrzuciłam. Reszty nie znam. Ostatnio czytam wszystko Johna Grishama - świetnie napisane i czyta się jednym tchem:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Do tego stylu trzeba się przyzwyczaić. Mi ogółem nie przeszkadza, bardziej mi przeszkadza sam sposób druku. Nie znam książek Johna Grishama, przejrzę tytuły, może mi się coś spodoba :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz