Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Zimowy komplecik

Siemanko koty (Dzisiaj w jeszcze świątecznym klimacie! :D) Czasami mam wrażenie że doba jest za krótka żeby zmieścić wszystkie rzeczy które chcę zrobić/nauczyć się/stworzyć. Muszę chyba stworzyć listę "Rzeczy do zrobienia które zajmują dużo czasu" Jednym z punktów będzie nadrobienie zległości blogowych.  Mam trzy zaległe dziergadełka . Przedstawiam więc dzisiaj komplecik skończony we wrześniu, w którym chodziłam przez całą jesień. I muszę przyznać, że dobrze się sprawował :D Czapka wykonana wzorem "Wurm". Wybór tego wzoru nie był wyborem przypadkowym. W liceum jeszcze moja przyjaciółka, miała sweter która miała właśnie taki układ prawych i lewych oczek. Widząc ten sweter z takimi prostymi oponkami na rękawach ja od razu zobaczyłam czapkę. Ten plan był gdzieś w mojej głowie, aż gdy szukałam wzoru i zobaczyłam czapkę "Wurm" wiedziałam, że to będzie ta :D W tym projekcie jest ciekawy ściągacz, ponieważ są to same prawe złożone na pół co daje ładne wy

Na zły humor najlepsza jest włóczka!

Cześć Kociaki! Szaro na dworze i ponuro, więc trzeba sobie zrobić porządne turbodoładowanie, co by zachować radość. Jestem (nie przechwalając się, oczywiście) geniuszem w wyszukiwaniu poprawiaczy humoru. Jednym z nich jest kolorowa mięciusia włóczka na drutach :D Więc gdy siostra spytała czy zrobiłabym jej tęczowy komin, nie zastanawiałam się zbyt długo :) Dziergało się przyjemnie mimo przekładania nitki co oczko ;)Zrobiłam siostra zadowolona i ja też :D   Ogólnie robi się to to bardzo prosto, tylko dosyć czasochłonnie długi prostokąt jedno oczko czarnym drugie kolorowym na zmianę. Uzyłam drutów nr 4,0mm. Włóczka tęczowa to Riot od King Cole zaś czarna to Family od Inter-Foxu i tam właśnie zamawiałam obie włóczki. Także podsumowując krótką wypowiedź. Ludzie uśmiechajcie się nawet bez konkretnego powodu, nie ma co się zamartwiać, jest tyle drobnych rzeczy do radości (tak pan z tyłu, co mi w kółko zwraca uwagę na błędy i wie że właśnie do niego mówię, też szeroki uśmiech!!!

Siemaneczko!

Matko, nie wierzę, że nie pisałam nic cały miesiąc. CAŁY MIESIĄC!!! Nie mam wytłumaczenia bo mam prace do pokazania także wiecie... Miłego oglądania :P Pamiętacie ten wpis o nauce ( Tu link ) Znowu mam taki dzień. Zrobię wszystko ale się nie pouczę na jutrzejsze kolokwium z matmy. Już posprzątałam mieszkanie obejrzałam filmiki na YouTube, porysowałam, porobiłam na drutach, pooglądałam głupoty w telewizji, zrobiłam kawę, poukładałam puzzle, a podejść do nauki miałam ze 4. No nie idzie mi po prostu. Więc pomyślałam, że jak pomarudzę to zrobi mi się lepiej, a że nikogo nie ma pod ręką to od czego jest mój blog ukochany. Właśnie co do bloga to mam newsa nie wiem czy się ucieszycie czy nie, ale ja się jaram od jakichś 2 tygodni. Rozszerzam blogową działalność :D Tzn. mam w planach zrobić oddzielne miejsce na swoje gadaniny te takie wiecie często gęsto niezwiązane z robótkami. Zdecydowałam się na taki krok, ponieważ po pierwsze mam ogromną potrzebę dzielenia się swoimi przemyśleniami i c

DRODZY PAŃSTWO, WZIĘŁAM I ZABIŁAM

Dziś rano nie pomyślałabym, że ten dzień będzie tak tragiczny. Zaczął się przecież całkiem normalnie. Wstałam dosyć późno, gdyż nie miałam dzisiaj zajęć. Odhaczałam spokojnie kolejne punkty mojej porannej rutyny. Wstać - odhaczone. Napisać do ukochanego- odhaczone. Przejrzeć Facebooka przy porannej herbacie z porannego herbacianego kubka (serio!)- odhaczone. Jeszcze kilka punktów jest na tej liście, ale przecież nie chcę Was zanudzić. Później trzeba było się zająć robotą. Najpierw przejrzałam co słychać w blogosferze, ogarnęłam co trzeba zrobić na uczelnię. Nudy. W międzyczasie można sobie pyknąć odcinek jakiegoś amerykańskiego serialu. Posprzątałam mieszkanie, zrobiłam zakupy i nadeszła ta przerażająca chwila. Podeszłam do zlewu w kuchni, ilość naczyń piętrzyła się niczym stos włóczek w szafie dziewiarki, która wygrała w lotka. -No nic, trzeba jeszcze pozmywać- pomyślałam i wzięłam się do roboty, nie spodziewajc się skutków tej prozaicznej czynności. Musicie wiedzieć, że sz

Uporządkowane burzowe niebo

Dzisiaj prezentuje w całości sweter, który pokazywałam ostatnio. (Chwilę bo w radio reklamy i nie mogę się skupić na pisaniu... No można pisać :P) Prezentuję z lekkim poślizgiem, takim prawie miesięcznym. Jakoś słabo mi się ostatnio pisze, no ale to nic, poradzimy sobie ;) Jest to bardzo prosty sweterek co do formy. Zrobiony według Razemrobienia IK . Pierwszy raz robiłam reglan od dołu i byłam zdziwiona że tak się da :P I już wiem, że sobie też zrobię sweterek podobny do tego ale z innej włóczki :D Właśnie, co do materiałów używałam Elian Klasik i zużyłam jakieś 500 g na drutach 3,5 chyba. Historia swetra została opowiedziana ostatnio więc jeśli ktoś nie zna a jest ciekawy to zapraszam TU :D A tak prywatnie to sporo się dzieje, przygotowuję się do wyjazdu na studia, więc pakowanie w kartony itp. Szczerze to nie mogę się doczekać :D A na drutach jak na razie mam bluzkę z bawełny, bo była w promocji... :P I czapkę z włóczki z Empika (nie najgorsza, a wiele to się po

Szybciutka robótka

Wiecie jak to jest, gdy ogarnie potrzeba chwili? U mnie zazwyczaj wygląda to tak, że muszę coś mieć, i zastanawiam się jak to zdobyć, najmniejszymi kosztami. Tak się składa, że ostatnio wymarzyłam sobie podkładki pod kubki. Żeby nie zniszczyć blatu stoliczka gdybym herbatę wylała, albo coś takiego. A co robi dziewiarka w takich wypadkach? Siada i dzierga :) Tak zrobiłam i ja. W ciągu może trzech odcinków serialu (Elementary, fanom Sherlocka polecam) Czyli jakieś 1,5h. Pracy niewiele a efekt bardzo mi się podoba. Z resztą zobaczcie sami: Zdjęcia słabe, bo robione telefonem, a ten głupi sprzęt mimo sporej ilości megapixeli za Chiny Ludowe i Czechosłowację nie chciał dobrze pokazać kolorów. No nic podkręciłam trochę w programie graficznym, proszę przymknąć oko na niedoskonałości. Tak naprawdę, żółta jest taka kanarkowa, leciutko wpadająca w zielony, A fioletowa ma odcień takiego czystego fioletu. Żeby uzyskać taki kolor pewnie byłoby trzeba zmieszać mniej niebieskiego, więcej cz

Pasiasty sweter i stołeczek w tle

Jestem w trakcie dziergania pasiastego swetra. Zirytowałam się nieziemsko na ten udzierg, ponieważ musiałam spruć kilka rzędów, przez własną głupotę. Ostatnio mam problem z przeliczaniem oczek. Pomyślałam więc, że mózg się pewnie zmęczył i odpocznę pisząc co tam u mnie słychać. Więc może opowiem o tym swetrze, który dzisiaj Wam przedstawiam w fragmencie. Gdyż jego historia jest dosyć ciekawa. A zaczęła się w sklepie z meblami. Znalazłam się tam, ponieważ rozglądałam się za małym stoliczkiem co bym mogła postawić na nim kubek z herbatą, (Właśnie mama mówiła że zalała mi herbatę, zapomniałam!!!) bądź też robótkę odłożyć by bezpiecznie na mnie poczekała. Przeszłam się pomiędzy rzędami mebli i mebelków wszelakich. Niektóre wzbudziły mój zachwyt (kocham ładne meble, serio :D) ale żaden stoliczek mi się nie spodobał. Jakieś takie nie takie były. (No bo tak na marginesie kto to widział by blat stolika budził skojarzenia pokrywy od garnka) Nie wychodząc nawet ze sklepu usiadłam na jedne

Spóźniony piórkowy

Sweterek który dzisiaj pokazuję jest spóźniony trzykrotnie. Pierwsze spóźnienie polega na opóźnieniu dziergania. Przez praktycznie rok robiłam taki zwykły sweter. Drugie na spóźnieniu w związku z akcją dotyczącą piórkowych, a trzecie no cóż... powiem tylko tyle że czekał 2 miesiące na sesję zdjęciową. Ups!   Właściwie to jestem z niego średnio zadowolona, kolor nie mój, krój też taki sobie. Chociaż z drugiej strony to pierwszy sweter który zrobiłam według własnego pomysłu więc kilka problemów technicznych (takich jak niezbyt udana plisa ) możemy mi darować. Nie mam zielonego (bądź też niebieskiego 😉) pojęcia jak nazywała się włóczka z której dziergałam, jedyne co pamiętam to że na drutach 5,5 robiłam. Wyszedł z tego bardzo jaskrawy sweter w którym dobrze się jeździ rowerem lub na rolkach bo jest lekki a ciepły i nie marznę więc mimo kilku minusów (gdzie ja miałam głowę gdy kupowałam taki jaskrawy kolor) i tak będzie uczciwie noszony. Chociaż muszę przyznać że miał

Magiczny sweter zmieniający rozmiar

Nie żebym była rozgoryczona (a jestem) i miała żałobę po swetrze (a mam). Już rozpaczałam nad swoją głupotą przeszło mi i mogę napisać wpis, ale zaraz zaraz już tłumaczę o co mi chodzi. Jak to na tym blogu się zdarza, coś tam sobie wydziergałam. A dawno już nic nie publikowałam.  Dokładniej sweter zrobiłam. Cudowny mi wyszedł. Na serio byłam zachwycona (Uwaga byłam!) Użyłam  wzoru "Autumn Forest" zwyczajowo wzór Drops Design. Dziergałam z Karismy o kolorze takim szaro-brunatno-brązowym. Kolor ten kojarzy mi się zależnie od światła z popiołem lub taką suchą brązową glebą (Numerem to 54 beige brown)   na drutach 5 i 5,5.  Na rozmiar S poszło jakieś 450g. Założyłam go kilka razy przed pierwszym praniem, bo był pod ręką. Zazwyczaj gdy wychodziłam na jakiś koncert, czy wyjście raczej w trybie nocnym 😉 Wakacje to wreszcie mogę 😃  Cieplutki i w ogóle. Kurtki nie musiałam brać tylko sweter założyłam i było okej, co jest dużym wyczynem dla takiego zmarzlucha jak ja. Wiec

Trochę się pozmieniało

Hej Koty! Dzisiaj będzie trochę mojego gadania. Bo jak nie trudno zauważyć, zmieniłam układ bloga. Odkryłam, że można, tak i to jest główny powód. A ten wydaje mi się bardziej nowoczesny i wyglądający bardziej profesjonalnie. Może to tylko złudzenie i na razie jest dosyć goło, ale muszę się jeszcze pobawić ustawieniami. Plany i planiki Przydałoby mi się inne logo, najlepiej jakieś ładne dwie literki skromnie i elegancko. Będę musiała nad tym popracować. Ale ostatnio wytrwale oglądam serial, więc różnie u mnie z organizacją. (Dla zainteresowanych: Glee, jest to serial o chórze szkolnym, i problemach amerykańskich nastolatków. Czasami śmieszny, czasami wzruszający, bo do bohaterów można się przywiązać. A co najważniejsze. Śpiewają, dużo piosenek które znam, i najczęściej wydzieram się razem z aktorami. Tsa... nie umiem śpiewać, więc wychodzi różnie, ale to nic  😛) Dziergająco Mam dwa swetry do pokazania. Jeden to piórkowy (wiem spóźniona jestem z tą akcją) Jeszcze zdjęć

Wróciłam do zaniedbanego przędzenia

Hej Koty! Muszę się pochwalić, no po prostu muszę. Miałam nie pisać przez jakiś dłuższy czas, ale cóż... Co prawda jest to trochę zaniedbanie przedmaturalnych obowiązków gdyż pouczyć bym się mogła. Ale i tak już nie wiele zmienię. Na razie wszystko chyba zdam więc jest ok ;) No to chwalę się. Wróciłam do przędzenia. Pamiętacie o przędzeniu pisałam po raz pierwszy  TUTAJ . Miałam wtedy dosyć ograniczone wrzeciono. To znaczy była to płyta CD z jakimś kijkiem wklejonym klejem na gorąco. I przez wakacje płyta mi się przez przypadek połamała w walizce. Ups... I jakoś nie znalazłam czasu i ochoty żeby naprawić. No tak wyszło. Ostatnio sprzątałam na robótkowej półeczce i znalazłam wełnę zawiniętą i bezpiecznie przebywającą w strunowych woreczkach. Oj jak mi się prząść zachciało :D Ale stwierdziłam że  na płycie się nie da, bo po prostu wychodzi jakoś tak słabo. Rozejrzałam się po sklepach internetowych i AlieExpressach. No kurczę drogie to nie oszukujmy się. Wymyśliłam, ż

Plan bez planu

Hej Koty! Skończyłam komin, już dawno. Właściwie to nie miał być komin. Miałam w planach zrobić pokrowiec na laptopa. Zaczęłam od żakardu, ale ponieważ szybko mi się znudziło żakardowanie zaczęłam robić poziome pasy na zmianę dżersejem i francuzem. Gdy już wydziergałam odpowiednią długość zostawiłam na bardzo długi okres czasu. I wyobraźcie sobie, że zanim wszyłam suwak znowu zmieniłam zdanie. :D Szybko odprułam żakard i zszyłam boki. Taadam zrobiłam komin dla mamy. Nawet mi się podoba, fajny sposób na pozbycie się resztek różnych włóczek ;) Mam też zdjęcia takie wiecie ze mną (tak, tak ten rudzielec to ja. Witam! :D) Siostrze muszę podziękować, że pochodziła za mną z aparatem. Podobają mi się takie troszkę, bardziej klimatyczne niż gdybym robiła zdjęcia na pluszaku. W gruncie rzeczy nie mam już nic mądrego do powiedzenia. Ostatnio mam mało czasu, a nawet jeśli mam to oglądam seriale. Nie wiem kiedy znowu coś napiszę. Wiecie za 2 tygodnie maturka może czas zacząć się uczyć

Tak tylko informuję, że urodziny obchodzę ;)

Na tym blogu panuje jedna niepisana zasada.  Teksty, które mają największą ilość wejść i wzbudzają największe zainteresowanie wśród Was są pisane na moich lekcjach polskiego. Nie wiem czy wynika to z humanistycznej atmosfery, czy z mojego "ogromnego" zainteresowania Innym Światem Grudzińskiego (z treści tej powieści właśnie jest odpytywana moja koleżanka) A tekst, który dzisiaj piszę jest dla mnie bardzo ważny, więc specjalnie czekałam na język polski. Nie, no żartuję chciałam napisać w domu, ale mi się nudzi. Chociaż tekst jest rzeczywiście bardzo ważny, ponieważ jakiś czas temu odkryłam, że już rok dla Was piszę. Wróć, ja piszę głównie dla siebie, bo sprawia mi to dużo przyjemności, i mam nadzieję, że Wy czytacie z przyjemnością, czyli nazwijmy to taką blogową symbiozą, (Ot biol-chem!) W każdym razie, kurczę chciałabym wszystkim ślicznie podziękować! Żeby nikt nie poczuł się urażony pozwalam sobie zacząć od swoich znajomych, rodziny i tych, którzy muszą mnie znosić na  co

Święta mi się pomyliły

Hej wszystkim! Mówiłam, że ten post będzie specyficzny. Już wtedy gdy to pisałam zaczęłam dziergać to co ostatnio skończyłam.  Ale najpierw historyjka tak żeby było śmieszniej. Ostatnio byłam w Empiku i zobaczyłam, że już sprzedają te wszystkie urocze (i zarazem kiczowate) ozdóbki na Wielkanoc. Niektóre dziewiarki na pewno dziergają wielkanocne króliki. Ja też właśnie skończyłam kolejnego pluszaka, też świątecznego, bo inaczej bym się tak nie rozpisywała. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ja renifera zrobiłam. Wiecie takiego bożonarodzeniowego, zielono-czerwonego co z Mikołajem jeździ. Jakoś tak ciężko się z tego wytłumaczyć. Wzór mi się spodobał ( klik ) więc wydziergałam. Przecież nie można się ograniczać :P Użyłam różnych włóczek, które miałam w swoich zapasach min. Kotka, Safranu Dropsa Cotton Soft YarnArt. Te zabawki to dobry sposób na pozbycie się resztek. Problematyczne jest tylko gdy resztki zabraknie, a dokupić nie za bardzo się da. Tak, zdarzyło m

Tola co odgania smutki.

Hej Koty! Jakoś dawno nic nie publikowałam. Chciałam pokazać jakąś skończoną pracę. Tyle, że nic się nie pojawiało, to nie pisałam. Ale już jestem. Mam nadzieję, że tęskniliście ;) Otóż, prezentuję tytułowego bohatera tegoż postu- szydełkową lalkę Tolę. Zaczęłam ją dziergać przypadkiem i bez żadnego pomysłu. Mimo to sprawiła dużo frajdy i jakoś tak mordka mi się cieszy jak na nią patrzę. Wiecie jak to jest, włóczka z szydełkiem leżała, a ja nie wiedziałam co z rękami zrobić ;) To lalkę zrobiłam :P Istnieją takie wariaty, co -20॰C i w sukienkach po śniegu chodzą :) Ja nie wiem mi zimno na samą myśl. Przecież to niezdrowe. Później będę musiała leki kupować dla przeziębionej lalki :P   Tola imię swoje, otrzymała po burzliwej dyskusji (ale tak wesoło burzliwa ;)) i bardzi dziękuję dyskutantowi za pomoc w tym jakże trudnym i skomplikowanym wyborze :D Co do szczegółów wykonania. Użyłam resztek Kotka (na ciało i sukienkę) jakiegoś kordonka (te białe takie ;)) i jakiej