Przejdź do głównej zawartości

Wróciłam do zaniedbanego przędzenia

Hej Koty!


Muszę się pochwalić, no po prostu muszę. Miałam nie pisać przez jakiś dłuższy czas, ale cóż... Co prawda jest to trochę zaniedbanie przedmaturalnych obowiązków gdyż pouczyć bym się mogła. Ale i tak już nie wiele zmienię. Na razie wszystko chyba zdam więc jest ok ;)


No to chwalę się. Wróciłam do przędzenia. Pamiętacie o przędzeniu pisałam po raz pierwszy TUTAJ. Miałam wtedy dosyć ograniczone wrzeciono. To znaczy była to płyta CD z jakimś kijkiem wklejonym klejem na gorąco. I przez wakacje płyta mi się przez przypadek połamała w walizce. Ups... I jakoś nie znalazłam czasu i ochoty żeby naprawić. No tak wyszło.


Ostatnio sprzątałam na robótkowej półeczce i znalazłam wełnę zawiniętą i bezpiecznie przebywającą w strunowych woreczkach. Oj jak mi się prząść zachciało :D Ale stwierdziłam że  na płycie się nie da, bo po prostu wychodzi jakoś tak słabo. Rozejrzałam się po sklepach internetowych i AlieExpressach. No kurczę drogie to nie oszukujmy się.


Wymyśliłam, że znajdę coś zastępczego. Podziałałam destrukcyjnie młotkiem, rozwalając (uwaga profesjonalne określenie) Takie coś na takim czymś :P Ale to się nie nadawało bo było za duże za ciężkie i za mało obracające się.


I jakoś tak w rozmowie z moim chłopakiem (kazał ładnie o sobie pisać, a wiem że będzie czytał, więc chyba muszę się konkretnie postarać :P) wyszło że poinformowałam o swoich przędzalniczych zamiarach. I tak po dosyć długiej rozmowie zaproponował, że mi wytoczy na tokarce. Ja oczywiście jęczałam, że roboty nadaję dla zwykłego widzimisię (bo się nie spodziewałam, że mi zaproponuje, tak tylko niezobowiązująco rzuciłam o tym wrzecionie) W każdym razie, zrobił mi to wrzeciono. Taki jest kochany, chociaż kochany to on jest nawet gdyby mu się nie chciało tego robić ale wiecie o co chodzi :D No to chwalę dzieło naszych łapek teraz w tym momencie oglądacie zdjęcia, skoro wam się chciało tyle czytać :D




A jeszcze jedna sprawa. Bo miało nie być dzisiaj kota. Ale przyszło to moje maleństwo i tak słodko spało pod kocykiem. No jak tu zdjęcia nie zrobić dla takiego małego słodziaka. Chodź raz wygląda nie jakby miała mnie dość tylko jak normalny zdrowy psychicznie kot :D


Komentarze

  1. Nie samą nauką człowiek żyje, przerwy są wskazane żeby mózgu nie przegrzewać ;)Swoją drogą bardzo ładne (i fotogeniczne, nie tak jak kota ale jednak :D ) wrzeciono Ci chłopak zrobił. Nigdy nie bawiłam się tym sprzętem ze względu na alergię wełnianą ale cała ta zabawa kojarzy mi się z dziecięcym bączkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie mój mózg się nie przegrzewa :P Bo ja się bardzo starałam żeby zdjęcia były ładne, żeby oddać urok tego wrzeciona :D No bo właściwie to trochę tak działa. Tylko nie kręci się na ziemi tylko w powietrzu, chyba że ja coś źle robię ;)

      Usuń
  2. Chłopaka to masz fajnego :)
    A przerwę w nauce od czasu do czasu trzeba sobie zrobić.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem :D
      Więc ja robię sobie bardzo dużo przerw ;)

      Usuń
  3. Taki ładny kotek a Ty piszesz że jest łobuziara:0 Nigdy nie przędłam i jakoś mnie nie ciągnie:0 pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu koteczka dobrze się kamufluje ze swoją wredotą ;)

      Usuń
  4. Nieustannie podziwiam prząśniczki (tak to się chyba zwie).Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie dziękuję bardzo, chociaż to wcale nie jest takie skomplikowane raczej :)

      Usuń

Prześlij komentarz