Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Inspiracje na 2017

Jak tam święta? Mi minęły cudownie, chociaż jak na mój gust za krótko :) Miałam zrobić Wam kursik na kapcie, które ostatnio pokazywałam. Niestety nie udało mi się, za co bardzo Was przepraszam. Jak się okazało, nie umiałam wytłumaczyć tego wszystkiego, tak żeby było jasne. Przerosło mnie. Jeszcze raz przepraszam. Pomyślałam, że zrobię zbiór inspiracji, z projektami na nowy rok. Dla mnie to kwestia organizacji, bo wiem na co mam włóczkę i co mam robić, więc mam nadzieję, że i Wam się przyda. Spodziewam się, że ten rok będzie... hmm trudny. Wiecie ta wiecznie opisywana przeze mnie matura itp. Ale potem najdłuższe wakacje w życiu, które mam w planach spędzić z drutami w rękach. Mogę planować i to dużo planować. :)) UWAGA! ZDJĘCIA, SĄ PODLINKOWANE, ZNAJDZIECIE TAM WZORKI (zazwyczaj :)) pinterest.com Znalezione kiedyś przez przypadek. Jak zobaczyłam ogarnęła mnie wielka chęć zrobienia więc znalazłam przyszłego właściciela (czyli Mamę :)) Włóczka już jest od dawna, więc można

Gdy nic się nie dzieje...

Hej! Jest zwykły, szarobury dzień. Popijam sobie przepyszną herbatkę i uczę się z biologii. Jestem pełna motywacji, bo uwielbiam uczyć się w weekendy, gdy mnie nikt nie zmusza (jak w szkole) Nagle do mózgu wpełzła myśl by napisać na bloga. Fajna myśl, no nie? Więc o czym to ja mogę napisać. Nic mądrego ostatnio nie wymyśliłam, więc filozoficznie się nie udzielę. (Twg. wiecie, że mi te pseudofilozoficzne myśli w szkole właśnie nachodzą?)W listopadzie nie było czasu czytać- podsumowania, nie będzie w tym miesiącu. U mnie ostatnio cienko z książkami, niestety. Z robótek nic skończonego nie mam. Ale nie pokazywałam co teraz robię, a dzieje się! Najpierw pokażę haft, który robię do szkoły. Teoretycznie kartka świąteczna, ale ja cierpię na przerost formy nad treścią i moja kartka będzie miała 50 cmx50cm. Ups! Poinformowałam Panią Profesor, że... no do świąt to nie da rady! W każdym razie takie coś wymyśliłam: Kolejną rzecz, którą w chwili obecnej robię jest bluzeczka, co na

Maturalne rozterki z kapciami w tle.

Hej Koty! Jak Wam minął czas odkąd ostatnio się widzieliśmy? Mi w zasadzie dobrze. Wręcz rutynowo: szkoła, matura, próby odreagowania stresu i zmęczenia związanego ze szkołą i maturą, itd. Masakra z tym wszystkim. Wszędzie słyszę, że na studiach to będę miała taką maturę raz na pół roku, ale nikt nigdy nie mówi, że ta pierwsza wymaga mniej nauki niż te "kolejne". Nie mówiąc o tym, że do tej licealnej matury trzeba się przyłożyć, bo jak nie to o studiach i kolokwiach zostanie tylko marzyć. Właściwie to ja nie lubię tego stwierdzenia, ponieważ: Pół roku to nie są trzy lata Ja serio pamiętam, mniej więcej co robiliśmy na lekcjach pół roku temu, ale tematy z pierwszych klas muszę się uczyć od nowa, bo nie pamiętam nic. Dobra może trochę w tym mojej winy, bo popełniłam błąd i uczyłam się według zasady "Zakuj, Zdaj, Zapomnij" chociaż może w moim wykonaniu to wyglądało bardziej jak "Napisz, Zdaj, Zapomnij". Jakbym się nie uczyła to zasada jest prosta

Wiolonczelistka grająca na wietrze

Hej Koty! Wiecie co? Cierpię na chroniczny brak czasu. Wyobraźcie sobie, że ja ten wpis miałam napisać jakieś 2 tygodnie temu! Masakra jakaś! Nie mogłam, po prostu. Jednak doszłam do pewnego mądrego wniosku. Uwielbiam dla Was pisać!  Jest to całkowicie inne pisanie niż te szkolne. Bardziej emocjonalne. Mogę używać równoważników zdań, wykrzykników, powtórzeń i  co mi się tam jeszcze wymarzy, ponieważ poprzez treść przelewam swoje emocje, doświadczenia i swoją osobę. W szkole czuję się zamknięta w formę, muszę wyrażać się ładnymi sekwencjami, które tak naprawdę nic nie wyrażają. A ja chcę wykrzyczeć to, że podmiot liryczny wcale nie musi mieć racji, Wokulski był na maxa romantyczny, a Makbet był pantoflarzem. Strasznie podoba mi się to, że ktoś chce mnie czytać, (miło też, że oglądacie obrazki :P) mogę zachęcić kogoś do refleksji, (a ja uwielbiam mówić o swoich poglądach!) i spowodować uśmiech na Waszych twarzach. Cieszę się, że mam na was wpływ, a przynajmniej wydaje mi się, że jakiś

Podsumowanie czytelnicze-Październik

Źródło: tumblr.com Będzie krótko, niestety. Nie mam czasu czytać. Matura te sprawy. Zostało pół roku do końca roku, a potem wracam do czytania w normalnych dla mnie obfitych ilościach. I dziergania, i wielu innych rzeczy na które mam ochotę, a nie mogę. Dobra, koniec marudzenia za kilka lat będę, za tym wszystkim co teraz tęsknić :) A teraz co zdążyłam przeczytać. Na pierwszy ogień "Ferdydurke" Gombrowicza.  Historia przedstawia mniej lub bardziej powiązane ze sobą sceny z życia  Tyle, że ja tego nie czytałam tylko słuchałam audiobooka co ma ogromny wpływ na moją ocenę. Wersję, którą słuchałam czytał Pan Piotr Fronczewski. Wielki ukłon w Jego stronę! Dzięki genialnemu lektorowi ja tą trudną i abstrakcyjną książkę w ogóle zrozumiałam. Przynajmniej tak mi się wydaje, ale to czasami złudne jest przed lekcjami polskiego :) W każdym razie mnie ta książka naprawdę bawiła. Jest jak kabaret, wszystko przesiąknięte ironią i bezsensem. No i zrozumiałam, że "Słowacki wielk

I Love Yarn Day

Na stronie Intensywnie Kreatywnej dzisiaj mogłyśmy przeczytać o szczególnym dniu dla każdej dziewiarki. Nie mam pomysłu jak można przetłumaczyć nazwę tego święta. Ja proponuję "Dzień Miłośników Włóczki" Osoby, które mnie znają wiedzą, że jestem ogromnym miłośnikiem tego dobra cudownego. Potrafię stać w H&M i mówić (na głos) że z tego np. swetra, gdyby go tak spruć byłaby piękna włóczka. Koleżanki, które chcą ze mną w przyszłości (na studiach) mieszkać nie obawiają się, że będę chrapać, robić bajzel, czy ( nie pozwól Boże) wezmę swojego dziwnego, zdziczałego kota :P One się martwią, że będą musiały pływać w włóczce jak ryby w wodzie. O tak mniej więcej: Zdjęcie wzięłam z myhobbyissewing.blogspot.com Jest dodatkowo oblinkowane, bo się martwię, że ktoś mnie zgłosi a tu czyjeś dzieci są!!! http://myhobbyissewing.blogspot.com/2013/02/swimming-in-yarns.html Już nie mówię o tych samych osobach (ze mną na czele), z którymi śmieję się, że najgorszą karą dla mnie, byłoby

Podsumowanie czytelnicze wrzesień

Strona pochodzi z "Cienia węża" Ricka Riordana Tak pomazałam prywatny egzemplarz. Wrzesień to był czytelniczo wredny miesiąc. Przede wszystkim charakteryzowała go mała ilość wolnego czasu (jakby się to zmieniło). Dużo sprawdzianów, nauki i prywatnych spraw powodowała, że po ogarnięciu tego wszystkiego padałam na twarz i wcale nie miałam ochoty czytać. Zacznę może od lektur. Nie wiem czy to się w ogóle liczy do mojego "Podsumowania czytelniczego". Po pierwsze czytałam te książki raczej z obowiązku, nie dla przyjemności więc moje odczucia co do nich są różne. Po za tym czy ja, szary młodociany niedokształcony człowiek mam prawo oceniać te historyczne wręcz dzieła? Ja nawet Humanem nie jestem ;) W każdym razie pierwsze co przeczytałam to oświeceniowy dramat: "Powrót Posła" Juliana U. Niemcewicza   No coś mi nie wyszło gdy to czytałam, bo skupiłam się na wątku miłosnym, a nie na opisanych poglądach politycznych. No ja to jednak baba jestem :P Ale

Byłam u fryzjera

Razem z mamą i babcią odwiedziłam Panią Fryzjerką (Fryzurę zmieniała mama, a reszta społeczeństwa dla towarzystwa poszła :)) Ja oczywiście się przygotowałam i wzięłam resztkę z białego koca i szydełko. Zrobiłam opaskę... Na drutach... Tak wzięłam ze sobą tylko szydełko.  I pewnie się zastanawiacie, jak ja to zrobiłam na zdjęciu ścieg francuski na bank. A ja piszę, że wzięłam szydełko. Ano na stoliku u Pani Fryzjerki leżał długopis. A mi zabrakłoby włóczki gdybym robiła na szydełku. No to ja odwróciłam szydełko tępym końcem i pożyczyłam długopis. I udawałam ku uciesze mamy, babci i Pani Fryzjerki, że mam druty.  Wydziergane? Wydziergane nie ważne na czym :P W domu obrobiłam na fioletowo i podarowałam babci, bo ja takich rzeczy nie noszę  (Tak na zdjęciu to moja babcia. Ja chyba muszę dojrzeć do ujawnienia swojej twarzy w Internetach :P) Do następnego kliknięcia!

Artystą być...

Wiecie co? Jak zakładałam bloga (praktycznie pół roku temu) zanim w ogóle zaklepałam sobie adres strony rozrysowałam nagłówek. Tak, tak to zielsko z krzywym napisem sobie narysowałam kredkami, zeskanowałam i użyłam jako nagłówka. Z myślą, że kiedyś (w najbliższym czasie) narysuję sobie logo zamiast tego bloggerowego "B" Nooo przedłużyło mi się. Ale w tym miesiącu udało mi się zrobić ten znaczek, tak żeby mi się podobał i mógł symbolizować moją osobę w tych Internetach. No to oto bohater tego posta.  Tam dara dam, tam tam tam tam, tara tam, tam tam tam tam, tara tam (:P Chodziło mi o fragment tego. Prawie wyszło, no nie? ) Nie jest może idealnie, ale przyjęło formę na razie zadawalającą. Chociaż zakładam, że ewoluuje z czasem :) Może kiedyś poznam jakiegoś grafika, który to ogarnie za parę cieplutkich skarpetek :P Nie no żarty takie.

Jak się NIE uczyć...

... lub Jak NIE wypełniać swoich obowiązków, bo jestem świadoma, że większość moich czytelników szkołę ma już za sobą.      Proponuję nie robić ludzików z kasztanów i ich kasztanowych wierzchowców! Tym bardziej proponuję nie robić różowych szaliczków dla ludzików "bo chłodno się robi". Proponuję też nie pisać o tym na blogu. Mimo najszczerszych chęci, by wywołać uśmiech na twarzy czytelników. A teraz do nauki, rodacy! (Może tym razem się uda)   Do następnego kliknięcia :)   Ps. Jeśli wywołałam uśmiech na Twojej twarzy powinieneś czuć obowiązek napisać o tym w komentarzu żeby dać mi do zrozumienia, że zrobiłam coś dobrego poświęcając czas nauki z  biologii dla idei poprawienia humoru :P  

Ninja-kot, Frędzelki i Morze Bieli

Lubicie "Opowieści z Narnii"? Ja mam ogromny sentyment do tej sagi. Pierwsza książka typowo fantastyczna, którą przeczytałam to właśnie "Lew, Czarown ica i Stara Szafa. Tak mi się tylko przypomniało gdy głowiłam się nad tytułem tego posta. Ogólnie skupiamy się na Morzu Bieli, bo skoro jest Morze Czarne i Czerwone nie może zabraknąć Białego :D   A ponieważ ja dziergająca jestem to oczywiście jedyne morze, które mi przychodzi na myśl to morze oczek :D Skończyłam, dawno już zapowiadany kocyk.  Wydziergany z Elian Gerlach, podwójną nitką. Zużyłam ok 1,15kg tego akrylu. Użyłam drutów 20,00 mm i są to największe druty jakich dotychczas używałam. Opinię mam o nich niezłą. Świetnie wyglądają prostackie wzorki np. najzwyklejszy ścieg francuski wygląda bardzo efektownie. Dzianina jest mięciutka, ale tak bardzo rozciągliwa, że nawet nie jestem w stanie zmierzyć sensownie tego koca!!! Uniemożliwia to kombinowania z jakimiś skomplikowanymi formami. No swetra się nie zrobi, a p

Przyjemna bluzeczka

 Postanowiłam zmienić koncepcję swojego bloga. Może nie piszę zbyt poprawnie językowo, czasami moje wpisy mogą być bezsensu, ale wiadomo, że chcę, by wszystko szło coraz lepiej. Wymyśliłam nowe udoskonalenia w samych postach  i odrobinę zmieniłam "ułożenie" bloga . Dajcie znać czy widzicie różnicę i czy jest ok ;) Jak byłam na wakacjach miałam dużo czasu na dzierganie. Zwłaszcza na początku, później było różnie ;) I tak pewnej niedzieli ustanowiłam "Ławeczkowy Dzień" Rozsiadłam się na ławce przed domem o godzinie 11:00 i nie zeszłam z niej dopóki nie zrobiło się na tyle ciemno, że przestałam widzieć oczka na drutach. Dziergałam bluzeczkę według TEGO wzoru.   Szybki i łatwy wzorek , chociaż teraz wprowadziłabym kilka udoskonaleń. Przede wszystkim robiłabym na okrągło! Nie wiem co mi do głowy przyszło, że będę zszywać! No... ale mimo przygód ze zszywaniem (NIGDY WIĘCEJ) z efektu jestem zadowolona. A czemu bluzeczka jest przyjemna? Odpowiada za to wiele czy

(Prawie) Podsumowanie czytelnicze- Sierpień

Głupia sprawa. Nie mam o czym pisać. Jedyna książka, którą przeczytałam w ciągu tego roku to "Antygona" Sofoklesa, a i to czytałam z obowiązku, nie dla przyjemności. Skandalik! Przecież wakacje były! No dobra czas na tłumaczenie. To nie do końca tak, że ja nic nie czytałam, bo czytałam tylko nie książki.  Zdobyłam na bookcrossingu mnóstwo numerów Cogito z lat 2000-2004 i właśnie nimi zajmowałam się przez cały miesiąc. I naprawdę była to bardzo ciekawa lektura. Różnice między młodzieżą z przed praktycznie szesnastu lat, a współczesną jest ogromna co dało się zauważyć, czytając kolejne numery. "Współczesnego Cogito" nie czytam regularnie, ot czasami jak w bibliotece jestem, więc porównywać jako tako nie będę, chociaż zwróciłam uwagę na kilka różnic. Przede wszystkim zwróciłam uwagę na tematykę artykułów. W tych starych numerach tematy są bardziej różnorodne. Właściwie można przeczytać o wszystkim. Felietony o bardziej lub mniej życiowych tematach, reportaże o ty

Bo mi wiecznie zimno!

Kiedy wróciłam z wakacji non-stop jest mi zimno. Niby sierpień, a ja się czuję jakbym była na Syberii w środku najzimniejszej zimy w tym stuleciu. Chyba dostatecznie obrazowo przedstawiłam :D I tak jeżdżąc na rolkach, przy dźwiękach mojej (ostatnio) ulubionej piosenki stwierdziłam, że trzeba w coś ubrać dłonie. Przejrzałam internet i trafiłam na razemrobienie Yellow Mleczyka . Szybciutko  w towarzystwie pierwszego sezonu "Doctor Who"powstały moje mitenki, które  już mi grzeją rączki. Twg. to świetny serial, zachęcam do obejrzenia :D. Wykorzystałam resztkę jakiejś włóczki i przerobiłam na drucikach 2,5 i króciutkie w porównaniu z " kołkami " to wykałaczki są :P   Krótki komentarz do zdjęcia powyżej. Robienie zdjęć samej sobie jest normalne. Każdy czasami strzeli sobie selfie. Mi się zdarza niezwykle rzadko ale jednak. Robienie zdjęć własnym dłoniom to abstrakcja! Ubaw był po pachy, ponieważ nie mogłam się z łapami w obiektyw wcelować ;) Mitenki już

Kwiecista łąka

Nareszcie! Miałam kilka problemów technicznych ze zdjęciami, ale już mogę pokazać kocyk Dropsa! Z wielu powodów jestem z niego niesamowicie dumna. Po pierwsze wytrwałam, po drugie to największa rzecz którą zrobiłam całkiem sama. Tak naprawdę kocyk to takie delikatne zdrobnienie. Tak naprawdę to wydziergałam koc, bo rozmiary są pełnowymiarowe tj. 125x166 cm. Rozmiar wyszedł inny niż mówił Drops, ponieważ użyłam grubszej włóczki i szydełka. Zużyłam ok. 1600g akrylu Dora. Dziergałam szydełkiem 4,5. I teraz czas na ocenę samej zabawy, którą był CAL. Kilkakrotnie zachwalałam tą akcję i moje zdanie pozostało nie zmienione. Wkręcić się było można, co tydzień nowy element, regularne dzierganie. Znajomi i rodzina też co chwila spoglądali co ja tam tym razem szydełkuję.  Robiłam ten koc chyba dosłownie wszędzie. No dobra, nie wszędzie, ale myślę, że zwiedził kawał świata min. szkołę, autobus, park to są miejsca, których normalne koce nie oglądają :P Powtarzalności wzoru nie było. Ni

Podsumowanie Czytelnicze- Lipiec

Lekko spóźnione, ale jest. Lipiec był miesiącem ambitnym, obfitym w lektury i dosyć różnorodny. Czytałam książki słabe, dobre, takie co się ciągnęły jak grudniowe wieczory i takie co przeczytałam za nim się obejrzałam. Pierwsza książka została ukończona już 1 lipca (tak zapisuję daty kiedy, co zostało przeczytane) Jest to "Widząca" Olgi Gromyko pochodząca z cyklu "Rok Szczura" Nie zachwyciła mnie ta książka. Wzięłam ją z powodu, że pamiętam jak dobrze mi się czytało jej pozostałe książki  gdzie bohaterką była czarodziejka Wolha Redna . W tamtych książkach, akcja nie przynudzała, a humor był znakomity. Tutaj może sama historia o dziewczynce obdarzonej mocami, szczurze co szczurem nie jest, i nieletnim złodzieju mogłaby zaciekawić, ale zabrakło mi tego poczucia humoru, którego się spodziewałam. Chyba nie sięgnę niestety po drugi tom, prędzej będę czytać po raza kolejny o Wolsze (Jeny nie mam pojęcia jak odmienić to imię zakładam że podobnie do "wataha"

NOOO... WRÓCIŁAM

Cześć i czołem ludziki! Wiem, wiem ponad miesiąc mnie nie było, nie pisałam, nie komentowałam. Jeśli ktoś zauważył i się zmartwił (bardzo mi miło jeśli tak :D) to spokojnie melduję, że wróciłam z wakacji. Wypoczęta i pełna sił wracam do blogowego i codziennego życia. Pewnie nowe posty pojawią się niedługo ale musicie poczekać aż ogarnę zaległości, więc pozdrawiam cieplutko i do przeczytania :D

KOCYK, ŻARCIK, CUD POGODY I ZAKUPY (ZNOWU)

Ostatnio zero we mnie kreatywności co do nazw postów, same banały. Może dlatego, że dziergam non-stop to samo czyli kocyk DROPSA. Na chwilę obecną prezentuje się tak: \ Dzierga się bardzo powoli, bo każde okrążenie jest coraz większe i większe. Jeszcze dużo pracy przede mną, ale mój kocyk ma już sensowne wielkości okrywcze. Jak ostatnio mierzyłam to miał chyba 80x115 cm. Dzisiaj przyszła do mnie paczuszka z Włóczkowo. Zamówiłam druty do włóczki z TEGO wpisu. Są to drewniane KnitPro 20mm, 100cm dłg. Wyglądają jak kołki na wampiry :D Mocarne są. I już wypróbowane. Namacham się tymi druciskami, jak będę dziergać kocyk. Dobrze, że same prawe, bez fajerwerków. Do tego zamówiłam bawełnę DROPSA, żeby drutom się przyjemnie podróżowało, a i promocja mnie zachęciła. Wybrałam Paris w kolorze 25 i kupiłam 300g. Na stronie sklepu nazwany Leśnym Mchem. Spodziewałam się więcej zieleni mniej szarości, ale ta wypłowiała zieleń również bardzo mi się podoba. Będzie z tego bluzeczka na ra

Podsumowanie czytelnicze- Czerwiec

Bardzo się cieszę, że będę pisać te podsumowania. Trzeba tylko pomyśleć nad inną nazwą, bo ta jest jakaś drętwa. Macie jakieś pomysły? Bo ja jakoś weny nie mam. No więc co do książek to czerwiec, był miesiącem pt. "Słabo w ilości, nieźle w jakości" i zdecydowanie pod znakiem fantastyki.    ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------   Pierwszą powieść którą przeczytałam jest "Kochana rodzinka i ja" Natalii Rolleczek . Jest to książka którą znalazłam na Bookcrossingu (Uwielbiam tą akcje) Jest głównie o problemach nastolatki Judyty. Muszę przyznać, że książka bardzo mi się podobała. Lekka, bo lekka ale mi się podoba głównie język, który  jest staranniejszy i ładniejszy niż ten który przedstawiają obecni książkowi bohaterowie tego typu książek. Książka jako, że po raz pierwszy wydana w 1969 ma inny język i klimat niż współczesne powiastki dla młodzieży.    -------------------------------

DUŻO GADANIA I ZAKUPY :D

Ostatnio zrobiłam ogromne (jak na mnie) zakupy włóczkowe i pomyślałam, że się pochwalę. Chwalę się. Przybyło wczoraj do mnie 1,2 kg cudownie białego akrylu. Zamawiałam w Sklep-IKu. Jest to Gerlach firmy Elian. Mieści 120m w 100g więc jest to taki uroczy grubasek.  Mam w planach robić koc na drutach. Jeszcze jednego nie skończyłam a już się na drugi przymierzam :)) Wykorzystam wzór Dropsa (znowu) O TEN Myślę, że będę przerabiać dwiema nitkami nie trzema, bo grubość wyjdzie podobna.    Rozmiar drutów mnie przeraża- 20mm!!!! Nie widzę tego na aż tak grubych drutach. Będę musiała je dokupić, bo takich nie mam i spróbować. Ciekawe czy znajdę ten rozmiar gdzieś w pobliskich pasmanteriach i nie będę musiała kupować przez internet. Jakiś czas temu szukałam szydełka 5mm, a Pani w pasmanterii usilnie próbowała mi tłumaczyć, że ja chcę 0,5mm, bo się numeracja zmieniła. :D W każdym razie szydełko potrzebne dostałam może i druty dostanę.    -------------------------------------------

Znowu haft

Mam nadzieję, że Wam hafty jeszcze nie zbrzydły. Wzór otrzymałam w prezencie, a wyszyłam w podarunku w podzięce :D Jest to Farm firmy DMC. Był gotowy już w środę, ale temperatura odbierała mi chęć do siedzenia przed komputerem i w ogóle wszystkiego. Dobrze, że jest już chłodniej. No czas zaprezentować domek:  Teraz dziergam porzucony koc Dropsa. Skończyłam na wskazówce 6. Teraz jestem na wskazówce 10. Już mam zszyte kwadraty i pomału robię brzegi. Zaprezentuję jak dogonię Dropsa i będę na bieżąco.  Papatki :D

Jednorożec w 18 dni- FINAŁ!!!

Udało mi się! Co prawda siedziałam ostatnie 2 dni do późna w nocy, a dzisiaj od samego rana ale skończyłam całego jednorożca!!! Na dodatek uszyłam poszewkę na poduszkę i naszyłam na nią haft. Twg. zorientowałam się, że pomyliłam się w numeracji. Wyszło mi więcej niż 18 dni powinno być chyba 21 albo coś w ten deseń. Ups! Jak widać matematyk ze mnie żaden ;) Poszewka powędrowała już do mojej koleżanki, bo robiłam to wszystko z myślą o niej. (Oczywiście poprosiła mnie o to dlatego nie było to niespodzianką i mogłam publikować. No przejdźmy do konkretów w postaci zdjęcia całości.   A teraz anegdotka, jak zwykle o kocie. Siedzę grzecznie przy komputerze. Czytam wasze blogi i oglądam cudowne prace. Nagle mama mnie woła wystraszona i mówi, że kot zdechł. Ja się zrywam  biegnę zobaczyć co się dzieje a tu taki widok  :  UWAGA!!! Drastyczny obraz śpiącego kota :D   Tsa... szkoda tylko że przy zdechnięciu spożycie suchej karmy nie zmalało :D

Jednorożec w 18 dni: Dzień XV

Zostały tylko 3 dni!!! Staram się haftować jak tylko szybko mogę, więc nie mam czasu na pisanie Dziś tylko zdjęcia ;) Koń zaczął wyglądać jak koń :D Przepraszam za jakość zdjęć, i nie podpisane, i wgl. Jest ciemno a ja chcę mieć jak najwięcej czasu na haft Jeszcze taki mały PS. Muszę się pochwalić jaki prezent otrzymałam od swojego nauczyciela od angielskiego, bo jest ściśle związany z tematyką bloga :P Dostałam gazetkę-książeczkę o tradycyjnych robótkach wszelakiego typu. Jestem zachwycona!

Jednorożec w 18 dni: Dzień XIII

Nooo... Dawno nie publikowałam jednorożca, a działo się na kanwie oj działo. Jednak najpierw chciałabym ogłosić mój mały jubileusz! Jakiś czas temu na liczniku blogowym pojawiło się okrągłe 1000 wejść!!!! Wszystkim Wam bardzo dziękuję, za wejścia, za to, że pozostawiacie po sobie ślad w postaci ciepłych i miłych słów w postaci komentarzy. Może komuś, kto prowadzi bloga od dawna i ma 100x więcej wejść wyda się, że to zabawne, ale nie spodziewałam się zakładając bloga, że ktoś będzie zaglądał i pisał do mnie na dodatek! Nie umiem wyrazić jakie to urocze i kochane w słowach. Po tym słodkim wstępie czas na konkrety :D Ostatnio haft wyglądał tak: Wow sama się nie spodziewałam ile zrobiłam, bo teraz wygląda tak: Macie też podgląd na literaturę którą się teraz zajmuję - podręcznik do biologi ;) Twg. muszę się zapisać do akcji Piórkowych, bo wpadłam. I myślę nad bardzo nietypowym 400g piórkowym ale nie będzie to sweter ;) Nie zdradzę na razie szczegółów, bo muszę się zastanowić, a